Super Kawaii Cute Cat Kaoani

niedziela, 11 października 2015

10 MUST HAVE jesieni 2015

   Akurat mam chwilę dopóki nie wyschną mi paznokcie postanowiłam sobie zrobić krótką notkę, a raczej listę rzeczy, które koniecznie muszę mieć zanim spadną śniegi. Może trochę późno się ocknęłam bo w końcu już październik, ale mam nadzieję, że pogoda nie da nam tak bardzo w kość i można się będzie jeszcze trochę nacieszyć słońcem :) Swoją drogą do pomalowania paznokci zainspirowała mnie post na blogu Pauliny - luksusowapodszewka. Postanowiłam sobie sprawić podobny kolor na paznokciach. Aczkolwiek ja kupiłam niedawno lakier z ASTOR'a 305/395 LACQUE IT RED.


   Nie o tym jednak teraz. Dosyć krótka notka. Mam zamiar pokazać też rzeczy, które już mam, ewentualnie dotrą do mnie w tym tygodniu :)

1. Botki. Właściwie do tej pory przechodziłam w wiosennych. Jakoś tak nie po drodze mi do tych jesiennych, a przydałyby się. Co prawda podobne, ale czerwone i nieco wyższe mam na zimę, ale po liściach też dobrze by było poszeleścić w czymś stylowym :)


2. Ramoneska. Mówcie co chcecie, że to passe albo przeżytek. Dla mnie to kurtka nieśmiertelna i właściwie do prawie wszystkiego można ją jakoś przemycić. Minęły już czasy, kiedy jednie rock'owcy, punk'owcy czy motocykliści wdziewali takie wdzianka. Oczywiście nie twierdzę, że można ją bezkarnie nosić do różowych kucyków... Chociaż, mówiąc szczerze widziałam i takie nie najgorsze połączenia :) Swoją drogą, używając stwierdzenia "Minęły już czasy" tak jakoś mi się przypomniał cytat z sama nie wiem kąt "Minęły już czasy wielkiej miłości mój Panie. Dziś niech ci wystarczy zwyczajne "kochanie"." :) Co do kurtek właściwie na jesień mam 3, a nawet 4. Świetnie sprawdzają się parki, płaszcze czy nawet ładne kurki... przeciwdeszczowe. Wszystko zależy od was :)


3. Sweter oversize. Przyznaję się bez bicia - po prostu kocham swetry. Właściwie wszelkie wzory, kolory, tekstury... No słowo daje, trzeba się naprawdę postarać, żeby sweter był beznadziejny. Czekam na wyrok bo tej miłości po prostu nie mogę się wyrzec.

http://www.vinted.pl/members/288020-olallaxd
http://www.vinted.pl/members/541485-anels
http://www.vinted.pl/members/50241-madlenfr

4. Sweter z norweskim wzorem. Może to bardziej zimowy motyw, ale po prostu nie wyobrażam sobie takiego nie mieć. Już drugi rok zabieram się za kupienie czegoś podobnego, ale naprawdę nigdzie nie mogę znaleźć czegoś naprawdę ładnego i przy okazji nie zabierającego połowy mojego konta.


5. Rozpinany sweter oversize. Czy już wspominałam, że kocham swetry? Naprawdę? Cóż, nie zaszkodzi przypomnieć. Długo szukałam swetra, który by był tak gruby i tak przytulny, że z powodzeniem mógłby zastąpić kurtkę. Na szczęście już znalazłam i czekam tylko na listonosza :)


6. Długa, luźna, jeansowa koszula. Myślę, że to akurat rzecz uniwersalna, którą można dopasować do tak wielu stylizacji, że to nie tylko must have jesieni, ale po prostu obowiązkowy ciuch w szafie.

http://www.vinted.pl/members/544666-magiclook

7. Złoty pasek. W sumie to ja nie wiem skąd mi się to wzięło. Zawsze uważałam sztuczne złoto za coś tandetnego, a tutaj coś takiego. Wydaje mi się, że po prostu pasuje do wielu rzeczy i naprawdę ładnie podkreśla talię. Poza tym... jakieś rzemyki czy zwykłe paski się już zwyczajnie przejadły, prawda?


8. Boyfriendy z dziurami. Hit ostatniego sezonu, a ja mam tylko jedną parę! Naprawdę mi wstyd. Może takie dziury nie są już adekwatne do temperatury na zewnątrz, ale do prawdziwej zimy jeszcze nam daleko, a nuż warto jeszcze w nie zainwestować?


9. Rozkloszowana sukienka z rękawem 3/4. Nie mogłam znaleźć bardziej adekwatnej w google grafika, więc prezentuje, o co mniej więcej mi chodzi. Moim zdaniem mimo wszystko jest chłodno, a ramiączka czy krótki rękawek to raczej domena wiosny i lata, dlatego świetną alternatywą są takie właśnie sukienki. Zainwestowałam nawet w jedną i właściwie nie mogę narzekać. Boli mnie jedynie jej brak dekoltu, a jeśli mam być szczera to przy większych piersiach nawet to potrafi wyglądać wulgarnie. Właściwie to taki myk. Im mniejszy dekolt tym większe potrafią się wydać piersi. Przynajmniej u niektórych działa, a u mnie aż zanadto...


10. Gruby szal. Może to już zalatuje zimą, ale nasza polska jesień lubi sobie dobierać z innych pór roku, a taki dodatek może naprawdę świetnie i uroczo wyglądać. Koniecznie muszę sobie taki sprawić, ale w może nieco bardziej żywych kolorach :)



sobota, 10 października 2015

Przegląd eyeliner'ów - part 1

Co? Jak? I czemu tak?


   Chciałabym się dzisiaj skupić na trzech dość tanich eyeliner'ach: Lovely, miss sporty i Wibo. Wszystkie są z pędzelkiem i koloru czarnego, ale poza tym różnią się w sumie wszystkim.


"Lovely"

Niestety mój aparat nie uchwycił napisu "Lovely" :(
Niefortunny pędzelek
   Kupiony z powodu braku mojego ulubionego eyeliner'a, a ponieważ się śpieszyłam stwierdziłam, że i to będzie dobre. Jak już wcześniej wspomniałam: ma pędzelek, bardzo giętki, więc posługiwanie się nim nie sprawia większych trudności. Niestety, w moim włoski bardzo szybko się rozdzieliły i niemożliwe było zrobienie bardzo cienkiej kreski. Na kolor nie narzekam. Był rzeczywiście czarny i matowy. Co prawda po nałożeniu drugiej warstwy, ale czego można się spodziewać po 7 zł/2,5 g? Z trwałością bywało różnie. Tak jak w przypadku większości moich eyeliner'ów wystarczyło potrzeć ręką o suchą kreskę, żeby zaczęła się zsypywać. Jeżeli przypadkiem tego nie zrobiłam trzymał się nie najgorzej. Zależało to od ilości warstw. Jeżeli była to tylko jedna to wieczorem nie miałam już prawie kreski, a jednie jej drobiny. Przy dwóch było w porządku.
   Z tą firmą nie miałam nigdy wcześniej styczności, ale nie wydaje mi się, żeby mi szczególnie na tym zależało. Czy można polecić? Opinie w sieci są różne. Może akurat ja trafiłam na taki pechowy, ale osobiście nie zamierzam ponownie po niego sięgnąć, chociaż przy takiej cenie?

+ cena
+ wydajność

- pędzelek
- intensywność
- trwałość

"miss sporty"

Ponownie zjadło "miss sporty"
Gruby, sztywny pędzelek
   Kolejny eyeliner kupiony na szybko. Nieco droższy. Akurat mój kupiłam w ROSSMAN'ie za niecałe 11 zł/3,5 ml. Przy pierwszym otwarciu zdziwiła mnie grubość pędzelka, ponieważ różniła się znacznie od mojego poprzedniego. Mimo wszystko pomyślałam, że może być nieźle. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale naprawdę ciężko nim zrobić cienką kreskę. O ile myślałam, że z "Lovely" było trudno to tutaj zmieniłam zdecydowanie zdanie. Nigdy wcześniej nie miałam tak twardego, wręcz sztywnego pędzelka. Możliwe, że trzeba z nim po prostu nieco dłużej popracować. Zobaczymy. Na ten moment mam mieszane uczucia. Jednak poza tym: kreska jest naprawdę wyraziście czarna i trwała. Właściwie jedno zanurzenie w pojemniczku pozwala nabrać idealną ilość na namalowanie jednej kreski - tylko, że jak na ten moment dość grubej kreski. Mam nadzieję, że przekonam się do tego eyeliner'a bo wydaje się być naprawdę w porządku. Na ten moment nie jestem w stanie polecić czy też odradzić tego produktu. Mogę jedynie przedstawić swoje spostrzeżenia :)

+ cena
+ trwałość
+ intensywność

+/- wydajność ocenię po zużyciu opakowania

- pędzelek

"Wibo"

Na nim po prostu już żaden napis nie wytrwał
Cienki, giętki pędzelek
   To mój pierwszy eye'liner. Polubiłam w nim właściwie wszystko. Cena to niewiele ponad 8 zł za 4 ml. Bardzo wydajny. Pędzelek jest cieniutki i giętki, więc świetnie nadaje się nawet na wykonanie szczegółów w kresce, jeśli takie lubimy. Operowanie nim z początku nie było łatwe, ale myślę, że to kwestia wprawy. Możliwe, że trochę długo schnie i czasami odbijał się na powiekach. Za to duży minus. Z tym, że wydaje mi się, że na 3 buteleczki tylko z jednym miałam taki problem. Z trwałością bywało różnie. Na ogół byłam zadowolona, choć zdarzało się, że się kruszył. Jednak jego intensywność jest jak najbardziej na tak. Jak na ten moment to mój ulubiony eyeliner. Może przez sentyment? Kto wie :)

+ cena
+ intensywność
+ wydajność
+ pędzelek

- trwałość

The End


   Ode mnie to tyle na dzisiaj :) Mam nadzieję, że komuś to w jakimś stopniu pomoże albo chociaż zajmie przyjemnie czas. Życzę wszystkiego dobrego i udanej reszty weekend'u :)